wtorek, 28 października 2014

Wróżki !!!

Wiem że pewnie wiele z was widizało ten artykół na innemedium.pl ale zostanie usunięte po pewnym czasie z tamtąd więc umieszczam to tutaj rzeby więcej osób mogło zobaczyć te niezwykłe istoty ..


Nagranie z kamery monitoringu dowodem na istnienie wróżek?






37 - letnia kompozytorka z Wielkiej Brytanii twierdzi, że miała szczęście oglądać wróżkę i, jako dowód, pokazuje materiał zarejestrowany kamerą.

Lucia Cordaro mówi, że w jej posiadaniu jest dowód na istnienie wróżek – na filmie z kamery przemysłowej widać małego stwora ze skrzydłami. Nikogo nie było na ulicy, kiedy rzekomo przed obiektyw kamery przemysłowej przyfrunęła wróżka.
„To było około 23.00. Miałam zamiar iść spać, kiedy usłyszałam hałas, jakby ktoś próbował uruchomić motocykl” – wspomina Lucia. „Poszłam zobaczyć, co się dzieje i w tym momencie usłyszałam głośny huk. Myślałam, że coś stało się w okolicach okna, że coś trafiło w szybę. Nagle ujrzałam stworzenie, jakby z bajki Tinker Bell. Na pewno nie był to owad!".
Relację dziewczyny potwierdza nagranie z monitoringu.
„To nie jest piórko, ani motyl. Jestem zdrowa, a do tego bardzo sceptycznie nastawiona do idei o istnieniu istot nadprzyrodzonych. Nie wierzę w wróżki, ale jedną z nich widziałam na własne oczy”.
Gdy Lucia pokazał film swojemu czteroletniemu synowi, dziecko natychmiast zauważyło dziwne stworzenie ze skrzydłami i zidentyfikowało go, jako jednego z małych pomocników świętego Mikołaja.
„Syn uznał, że to elf i od razu zapytał, czy wróżka poleci do świętego Mikołaja i powie dobrodziejowi, że ten jest grzecznym chłopcem. Potem już nie wątpiłam, że widziałam magiczne stworzenie” – mówi 37 – letnia niewiasta.

Mityczne wróżki istnieją naprawdę - przełomowe zdjęcia z Wielkiej Brytanii






Jak wiadomo w folklorze wielu narodów zachowały się informacje o małych humanoidalnych istotach ze skrzydłami. Długo uważano, że jest to wytwór wyobraźni, ale teraz wszystko może się zmienić ponieważ zdołano zrobić zdjęcia tych dziwacznych istot.

Jakkolwiek brzmi to nieprawdopodobnie to wiadomość nie została opublikowana 1 kwietnia. Pierwszy o sprawie napisał Manchester Evening News. Według doniesień medialnych autorem tych niezwykłych zdjęć jest wykładowca Manchester Metropolitan University, John Hyatt.

File 20984

To co udało mu się sfotografować w Dolinie Rossendale wygląda jak wspomniane wróżki ze skrzydełkami znane dzieciom z bajek. Naukowiec wydaje się być przekonany, że właśnie to udało mu się sfotografować.

Zdjęcia powstały przypadkiem, gdy uczony fotografował krajobraz w okolicy miejscowości Lancashire. Co więcej twierdzi, że spotykał te istoty w ciągu ostatnich dwóch lat. Autor oświadczył, że zdaje sobie sprawę z tego jak bardzo absurdalnie brzmi to, co ma do zakomunikowania światu, ale postanowił się to uczynić.



Hyatt zapewnia, że zdjęcia są oryginalne i nie ma mowy o tym, aby były sfałszowane. Twierdzi on, że każdy komu pokazywał to wcześniej był zdumiony i zaczynał wierzyć, że te skrzydlate wróżki mogą być prawdziwe. To ośmieliło naukowca do publikacji.

Jeśli te skrzydlate istoty zwane "wróżkami Rossendale" są w istocie nietypowymi insektami to bardzo możliwe, że jest to zupełnie nieznany gatunek. Trzeba przyznać, że to stworzenie rzeczywiście wygląda jak malutki humanoid zdolny do latania.




poniedziałek, 3 grudnia 2012

SENSACJA! Mamy zdjęcia borozwierza spod Krakowa!

Kolejna notka z http://niewiarygodne.pl/gid,10427537,img,10427546,kat,1017185,title,Exclusive-Zdjecia-podkrakowskiego-potwora,galeriazdjecie.html?smgajticaid=6fa35


Kilka dni temu polską opinię publiczną zaskoczyła wiadomość na temat dziwnego stworzenia, które grasuje w okolicach pewnej podkrakowskiej wsi. Dotarliśmy do mężczyzny, któremu udało się sfotografować tę przedziwną istotę.

SENSACJA! Mamy zdjęcia borozwierza spod Krakowa!

Na zbliżeniu wykonanym w naszym studio graficznym widać wyraźne zarysy postaci opisanej przez pana Stefana.


SENSACJA! Zdjęcia borozwierza spod Krakowa!

Ekipa serwisu niewiarygodne.pl wybrała się wraz z panem Stefanem na miejsce, w którym miało miejsce spotkanie.

Na glebie wyraźnie widać było dziwne ślady zostawione przez niezidentyfikowane zwierze.
SENSACJA! Zdjęcia borozwierza spod Krakowa!

Natrafiliśmy na miejsce które, zdaniem towarzyszącego nam specjalisty zoologa, wyglądało jak legowisko dużego zwierza.

SENSACJA! Zdjęcia borozwierza spod Krakowa!

To było pierwsze zdjęcie, które udało się zrobić panu Stefanowi.

SENSACJA! Zdjęcia borozwierza spod Krakowa!

Cyfrowe powiększenie pokazuje wyraźnie, iż sfotografowana istota jest dwunożna!

SENSACJA! Zdjęcia borozwierza spod Krakowa!

Trzecie, ostatnie zdjęcie które zrobił nasz rozmówca, jest niestety mocno poruszone, ale wciąż widać na nim wyraźne kształty jakiegoś zwierzęcia.

SENSACJA! Zdjęcia borozwierza spod Krakowa!



Moim zdaniem przypomina mi to trochę niedźwiadka ale ciekawa jestem co to może być :)

piątek, 30 listopada 2012

Wielka Stopa istnieje! Oto ostateczny dowód

artykuł pochodzi ze strony http://niewiarygodne.pl/kat,1031991,title,Wielka-Stopa-istnieje-Oto-ostateczny-dowód,wid,15138001,wiadomość.html

a umieszczam go tutaj ponieważ po jakimś czasie kasują notki.

To dowód, na jaki czekało wielu ludzi na całym świecie. Naukowcom, na podstawie przeprowadzonych badań DNA, udało się potwierdzić istnienie zwierzęcia, które potocznie zwykło się nazywać Wielką Stopą. 


Czy tropiciele próbujący rozwikłać wielkie tajemnice kryptozoologii dostali wreszcie ostateczny dowód na to, że podnoszone przez nich argumenty nie są pozbawione sensu? Czy ostatnie rewelacje zamkną usta sceptykom, którzy powątpiewają w istnienie takich istot jak: potwór z Loch Ness czy Chupacabra? 

Za nowymi, sensacyjnymi informacjami stoi zespół naukowców z dr Melbą S. Ketchum na czele. W czasie pięciu lat dociekań ekipa szczegółowo przestudiowała ponad sto próbek DNA, które rzekomo miały pochodzić od włochatej bestii. Jedna z nich miała się okazać "strzałem w dziesiątkę". 

Z ustaleń specjalistów wynika, że materiał genetyczny pochodzi od zwierzęcia, które może być spokrewnione z człowiekiem i rozwinęło się ok. 15 tysięcy lat temu jako hybryda Homo sapiens oraz innego przedstawiciela naczelnych - poinformował serwis "The Huffington Post". 

Melba S. Ketchum przyznała, że nigdy nie była entuzjastką teorii świadczących o istnieniu legendarnych bestii, które grasują w różnych częściach świata - zwierząt, o których każdy słyszał, ale nikt ich nie widział. 

"Nigdy nie wierzyłam w te istoty. Ale moje laboratorium wykonywało wiele testów. Zajmowaliśmy się także identyfikacją gatunkową. Wcześniej nie trafialiśmy na nic, co byłoby godne uwagi. Ale wszystko zmieniło się pięć lat temu" - powiedziała Ketchum, która przez 30 lat swojej kariery zajmowała się badaniami genetycznymi oraz analizą skamieniałości. 

Badaczka tłumaczy, że w końcu w jej ręce trafiła próbka, która zawierała coś niezwykłego. Sekwencjonowanie DNA dokonane na podstawie niewielkiej ilości włosów, pochodzących od domniemanej Wielkiej Stopy, przyniosło coś zaskakującego. Na początku nie było jednak wystarczająco dużo materiału, by przeprowadzić dokładną diagnostykę. Dopiero z czasem w ręce fachowców trafiły kolejne próbki, m.in. krwi, moczu oraz śliny. Pozwoliły one rozwiać wątpliwości co do tego, że zwierzę, którego istnienie było do tej pory poddawane wątpliwości, naprawdę istnieje.



Zdaniem zespołu ekspertów, w skład którego wchodzili genetycy, patolodzy i specjaliści od obrazowania, w ciągu pięciu ostatnich lat udało im się odnaleźć trzy kompletne genomy jądrowe, które mogą należeć do zwierzęcia określanego potocznie Wielką Stopą. To jednoznacznie uwiarygodnia krążące od dawna historie poświęcone tajemniczemu stworzeniu. 

Badania, które prowadził zespół naukowców pod kierunkiem Melby S. Ketchum, stały się tematem filmu "Finding Bigfoot", realizowanego przez jedną z popularnych stacji popularnonaukowych. 


Warto wspomnieć, że wcześniej w tym roku głośno było o odkryciu śladów materiału, który także może zrewolucjonizować świat nauki. Podczas ekspedycji, która odbyła się w ubiegłym roku, naukowcy znaleźli sierść, która nie należy do żadnego znanego nauce zwierzęcia. Zgodnie z pojawiającymi się komentarzami, owłosienie może być jednym z najbardziej znaczących argumentów przemawiających za istnieniem istoty, która w świecie kryptozoologii określana jest mianem Yeti. 



wtorek, 24 stycznia 2012

Dajmony (Mroczne materie)

(sorki ale materiał skopiowany z wikipedii gdyż wolny internet może już za chwile  nie być wolnym i wikipedia będzie zamknięta )


Dajmony (ang. Daemon) w powieści Philipa Pullmana zatytułowanej Mroczne materie są manifestacjami dusz świadomych istot. W światach, w których są one materialne, występują poza ciałami ludzi przybierając postaci zwierząt. Swym wyglądem reprezentują osobowość człowieka którego są częścią. Dajmony dzieci mogą zmieniać postać, ukazując w ten sposób zmienną naturę dziecięcych umysłów, jednak gdy ich podopieczni dojrzewają, dajmony przybierają jedną ostateczną postać, w której pozostają do końca życia.
Więzi łączące ludzi z ich dajmonami są intymne, kontakty między ludźmi, a dajmonami do nich nie należącymi, uznawane są za tabu, choć kontaktowanie się ze sobą samych dajmonów jest rzeczą naturalną. Wiele charakterystycznych cech dajmonów odpowiada koncepcjom psychologii i wierzeniom różnych kultur.

Postać

W świecie Lyry, ludzkie dusze przyjmują postacie zwierząt zwanych dajmonami. Dajmony posiadają osobne tożsamości, mimo iż są nierozłącznymi częściami ludzi (tzn. są jedną istotą w dwóch ciałach).
Powieść sugeruje iż w naszym i w innych światach, dajmony są złączone ze swoimi ludźmi, nie posiadając przez to żadnej zewnętrznej formy. Jedynym uniwersum w którym są one materialne miał być świat Lyry. (W czasie przechodzenia ze świata w którym dajmony są, do świata w którym nie są materialne, zachowują one swoją materialną postać.)
Dajmony mogą swobodnie dotykać do siebie nawzajem, jednak za "największe naruszenie etykiety" uznaje się sytuację gdy ktoś dotyka dajmona innej osoby (nawet w walce większość żołnierzy nie odważyła by się dotknąć dajmona swego przeciwnika), choć istnieją wyjątki (np. między kochankami). Dotknięcie czyjegoś dajmona wywołuje utratę sił u osoby której dajmona dotknięto.
Dajmony dzieci nie mają stałej postaci i mogą zmieniać się zważywszy na okoliczności i zachcianki. Gdy dzieci stabilizują się w jednej osobowości (około wieku dojrzewania), ich dajmony "sytuują" się w jednej stałej formie, której celem jest ukazywanie charakterystycznych elementów osobowości danej osoby. Na przykład osoba z dajmonem psem zazwyczaj jest posłuszna autorytetom, a osoba z dajmonem kotem, wprost przeciwnie, może być bardzo niezależna. Możliwość nadzwyczajnej zmiany w osobowości (np. przez dramatyczne wydarzenie), a przez to zmiany postaci dajmona, nie została opisana w powieści. Na początku trylogii, Lord Asriel twierdzi, że gdy dajmon osoby się sytuuje, osoba ta jednocześnie zaczyna przyciągać do siebie Pył.
Dajmony są zazwyczaj przeciwnej płci niż ludzie, jednak w występują przypadki gdy są one tej samej płci. Philip Pullman przyznaje że przyczyna tego jest nieznana, nawet dla niego samego. Twierdzi także, że może to być oznaka homoseksualizmu danej osoby, lecz może równie dobrze być znakiem czegoś zupełnie innego np. zdolności widzenia przyszłości[1]. Pojedyczna wzmianka o osobach z dajmonami tej samej płci występuje w Zorzy Północnej, gdzie opisane są one jako rzadkie i łagodne.

Życie

Nie zostało opisane kiedy i jak dajmon zostaje "narodzony", czy też jaka jest ich pierwotna postać. Gdy człowiek umiera, jego dajmon rozpływa się jak "atomy dymu", podobnie, gdy ginie dajmon, umiera także i człowiek. Pochodzenie imion dajmonów nie zostało opisane w trylogii, jednak zapytany o to Pullman wyjaśnił, iż nadane one zostają przez dajmony rodziców dziecka[2]. Jako iż Will Parry pochodził z naszego świata, jego dajmona nie miała imienia, została więc nazwana Kirjava (fińska nazwa znacząca "cętkowana" lub "wielokolorowa") przez Serafinę Pekkala. W Magicznym nożu, gdy Marisa Coulter próbowała zastraszyć Lorda Boreala, jej dajmon-małpa głaskał dajmonę-węża Lorda Boreala w niemalże romantyczny sposób.

Oddzielanie

Zazwyczaj osoba i jej dajmon muszą pozostawać blisko. Siłowe odciąganie osoby od jej dajmona powoduje niewyobrażalne cierpienie psychiczne i emocjonalne, często powodujące także śmierć. Jednak niektóre ludy znalazły sposoby na to by ich dajmony stały się odrobinę bardziej mobilne. Wiedźmy, jak i szamani, muszą podjąć wyczerpującą rytualistyczną przeprawę, w którą nie mogą zabrać ze sobą swoich dajmonów, dzięki czemu po powrocie uzyskują możliwość oddalania się od nich na znaczne odległości.
W powieści specjalna gilotyna używana jest przez Generalną Radę Oblacyjną w celu rozdzielania dajmonów od ludzi bez zabijania obojga (proces ten zwany jest "intercyzą"). Jednakże w przeciwieństwie do duchowej wędrówki podejmowanej przez wiedźmy i szamanów, przy wykorzystaniu tej metody człowiek traci na zawsze więź łączącą go ze swym dajmonem, traci duszę stajac sięzombi nie zdolnym do niezależnej myśli, nie posiadającym własnej osobowości. Generalna Rada Oblacyjna udoskonala ten proces, choć wciąż zdarzają się przypadki śmiertelne – Lyra w czasie swej wędrówki spotyka chłopca, który umarł nie mogąc znieść życia bez swojego dajmona. Proces rozdzielania wytwarza ogromne ilości energii, która została wykorzystana np. przez Lorda Asriela w celu stworzenia mostu łączącego wymiary.
W części historii zawartej w książce opisane jest jak Lyra i Will wkraczają do świata umarłych i zostają oddzieleni od swoich dajmonów. Oboje cierpią z tego powodu lecz pozostają żywi. Ostatecznie dzięki tej przygodzie Lyra, tak jak wiedźmy, otrzymuje możliwość oddalania się od swojego dajmona na duże odległości.
Cittàgazze cieszy się złą sławą z powodu Spektr, duchopodobnych stworzeń które przyciągane są jedynie przez dorosłych. Gdy dorosły zostaje zaatakowany przez Spektra, jego dajmon znika, a sam człowiek całkowicie traci zainteresowanie otaczającym go światem.

Dajmony w naszym świecie

Koncepcje podobne do dajmonów znane są od tysięcy lat. Można je znaleźć w wyznaniach wielu kultur, przykładowo: Flygje z nordyckiej mitologii, Naguale i Tonale z mitologii azteckiejaku-aku z Wysp Wielkanocnych, a także chanule z wierzeń Tzeltalów. Duże podobieństwo posiada także Jungowska koncepcja Animy/Animusa.
W powieści Mary Malone przekonuje się o tym, że przy odpowiedniej wprawie, także i w naszym świecie możliwe jest ujrzenie dajmonów u ludzi, którzy nawet nie zdają sobie sprawy z ich istnienia. Z tego wynika, że każdy z nas ma dajmona, ale zazwyczaj nie potrafimy ich dostrzec ani z nimi rozmawiać.





środa, 15 czerwca 2011

Miejsca zjawisk paranormalnych. Tam dzieją się rzeczy "nie z tej ziemi"

Miejsca zjawisk paranormalnych. Tam dzieją się rzeczy "nie z tej ziemi"
Opowieści o duchach albo miejscach, w których dochodziło do nagromadzenia zjawisk o trudnym do wyjaśnienia rodowodzie, to efekt odwiecznej pogoni człowieka za tym, co niezwykłe i nieznane. Fascynacja tajemnicą i chęć zgłębienia tego, co niezrozumiałe zawsze leżały w naturzeczłowieka. Ludzkie pragnienia związane z obcowaniem z tym, co mroczne były także silnikiem, który popychał do działania gawędziarzy, literatów czy filmowców.

Nie do końca jednak jest tak, że wszystkie przewijające się w kulturze popularnej czy powtarzane szeptem opowieści, to jedynie wytwór ludzkiej wyobraźni. Na świecie roi się od miejsc, w których dochodzi do zjawisk niezwykłych. Ich wyjaśnienie, pomimo dociekliwości naukowców i prób podejmowanych przez stowarzyszenia paranaukowe, okazało się niemożliwe.

Czy mające tam miejsce zjawiska, to efekt aktywności duchów, sił pochodzących nie z tego świata czy może wynik działania ziemskich sił, których człowiekowi po prostu nie udało się jeszcze zgłębić?
Arkaim - wielka rosyjska tajemnica

Arkaim - wielka rosyjska tajemnica

Arkaim to położona na Uralu, w obwodzie czelabińskim, prastara twierdza, która określana bywa mianem rosyjskiego Stonehenge. Mimo że obiekt poddawany był wielu badaniom, większość zjawisk, które mają tam miejsce, pozostaje niewyjaśniona. Przerażenie budzą też tragiczne wydarzenia, do jakich w przeszłości wielokrotnie dochodziło w okolicy. Zdaniem naukowców, forteca została wybudowana w epoce brązu i stanowi dziedzictwo kultury andronowskiej. Odkryto ją przypadkowo w 1987 r. podczas prac przygotowawczych, poprzedzających budowę planowanego w tym miejscu zbiornika retencyjnego. Budowla zawiera portale skierowane w cztery strony świata. Zdaniem naukowców, stanowi ona także rodzaj bardzo precyzyjnego kalendarza odnoszącego się do najważniejszych wydarzeń astronomicznych. Nie ma pełnej zgody specjalistów, co do roli, jaką konstrukcja pełniła w przeszłości. Niektórzy twierdzą, że była to osada lub miasto; inni mówią o funkcji obserwatorium albo świątyni.

Na przestrzeni lat, w miejscu tym wielokrotnie dochodziło do tajemniczych zdarzeń. Jakiś czas temu, jedna ze studentek archeologii, która zajmowała się badaniem obiektu wyznała, że znajdując się w jego okolicy nawiązała kontakt... z duchami osób, które żyły tam dawno temu, a od których miała się dowiedzieć wielu intrygujących rzeczy. Niestety, wkrótce potem uznano ją za niepoczytalną. Później w miejsce to został wysłany archeolog Konstantin Bystruszkin. Naukowiec przez lata zajmował się badaniem tajemniczego miejsca, ale zamiast wyjaśnić przynajmniej część tajemnicy, odkrył cały szereg kolejnych fenomenów. Badacze rosyjskiego Stonehenge zwracają uwagę, że wokół obiektu zawsze krążyły dziwne opowieści. Oprócz historii o duchach, dziwnych postaciach i Niezidentyfikowanych Obiektach Latających, którym przypisuje się związek z konstrukcją, w przeszłości popularne były też legendy, że Arkaim znajduje się na skraju znanej rzeczywistości, a przekroczenie jego murów może spowodować przemieszczenie się do innego miejsca. 
 Przełęcz Diatłowa - miejsce tajemniczej śmierci studentów

Przełęcz Diatłowa - miejsce tajemniczej śmierci studentów

Jedna z położonych w północnej części Uralu przełęcz, nosi dziś nazwę Diatłowa. Upamiętnia ona tragiczne wydarzenia, do jakich doszło 2 lutego 1959 r. W wyniku wydarzeń, których pełnego przebiegu do dziś nie udało się ustalić, śmierć poniosło 9 osób. Większość grupy stanowili studenci z Politechniki Uralskiej, którzy wyruszyli na wyprawę celem zdobycia szczytu Otorten. Nikt z członków zespołu nie wrócił jednak z gór (jeden z uczestników wycofał się z misji na kilka dni przed tragicznym finałem).

Kiedy po kilku dniach od deklarowanej przez uczestników daty powrotu do bazy nikt się nie zjawił, w góry wysłano ratowników. Wkrótce stopniowo zaczęto odnajdywać zwłoki kolejnych osób, które wzięły udział w wyprawie - część z nich zmarła w wyniku wychłodzenia organizmu (było to o tyle dziwne, że wszyscy, zdając sobie sprawę z ciężkich warunków, jakie będą panowały w górach, byli doskonale przygotowani do podróży); u dwojga studentów stwierdzono pęknięcie czaszki.

Ekspertyzy lekarskie wykazały także, że dwoje uczestników miało zmiażdżone klatki piersiowe, a jedna ze studentek została pozbawiona języka i części twarzy. Niektóre z ciał były częściowo rozebrane, co zdaniem śledczych mogło sugerować, że podróżnicy byli zmuszeni do nagłego opuszczenia namiotów. Pomimo wielu hipotez, jakie do dziś powstały, oficjalnie jako przyczynę tragedii podano działanie nieznanych sił.
Belmez - miejsce manifestacji twarzy

Belmez - miejsce manifestacji twarzy

Mianem twarzy z Belmez określane są tajemnicze wizerunki, które ukazują się we wnętrzach starego domu znajdującego się w hiszpańskiejAndaluzji. W prywatnym budynku należącym do rodziny Pereira, od 30 lat pojawiają się zagadkowe manifestacje, których nie wyjaśniły żadne przeprowadzone dotąd badania.

Twarze samoistnie pojawiają się w różnych miejscach budynku - są to zarówno podobizny należące do mężczyzn, jak i kobiet. Rysunki przedstawiają twarze o różnych wyrazach, a świadkowie twierdzą, że czasami, na przestrzeni godzin, mimika poszczególnych postaci potrafi się zmienić. Oblicza różnych osób pojawiają się i znikają samoistnie. Stosowanie jakichkolwiek zabiegów zmierzających do zmiany sytuacji okazało się daremne - nie pomagają próby usuwania rysunków za pomocą środków chemicznych; zbyteczny okazał się także kompleksowy remont budynku.

W pewnym momencie wydawało się już nawet, że tajemnica tego paranormalnego zjawiska została rozwikłana. W trakcie prowadzonych w budynku prac modernizacyjnych, odkryto znajdujące się pod podłogą szczątki ludzkie. Wkrótce wyszło na jaw, że dom został wzniesiony na terenie dawnego średniowiecznego cmentarzyska. Usunięcie szkieletów na niewiele się jednak zdało. Budzące ciarki na plecach wizerunki różnych osób, pojawiają się w tym budynku nadal.
Góra Uluru - święta góra Aborygenów

Góra Uluru - święta góra Aborygenów

Znajdująca się w środkowej Australii góra Uluru jest świętym miejscem dla ludności aborygeńskiej. Dla turystów odwiedzających ten kraj, góra jest popularnym celem wycieczek. Czy warto się tam wybrać? Widoki na pewno przytłaczają swoim pięknem.

Dobrze jest też wziąć pod uwagę fakt, że w strefie, w której znajduje się góra, często dochodzi do wypadków. Turyści nagminnie tracą przytomność. Wiele osób, mimo że cieszy się żelaznym zdrowiem, po zetknięciu z górą nagle umiera na zawał lub udar. Multum zwiedzających straciło życie skręcając sobie kark. Ciekawostką jest, że dyrekcja parku, w którym znajduje się góra, każdego roku otrzymuje tysiące paczek, w których niesforni turyści umieszczają fragmenty skał, które zabrali sobie na pamiątkę. Do paczek często dołączane są listy, w których podróżnicy zamieszczają żarliwe przeprosiny, tłumacząc, że odkąd weszli w posiadanie kamienia, w ich otoczeniu zaczęło dochodzić do nieszczęść.
Las Hoia Baciu

Las Hoia Baciu

Znajdujący się w Transylwanii las przez wielu określany jest mianem transylwańskiego Trójkąta Bermudzkiego. Wszystko z powodu niewytłumaczalnych zjawisk, do których w nim dochodzi. W borze, który nawiedzany jest przez coraz większe rzesze turystów odnotowywanospotkania z Niezidentyfikowanymi Obiektami Latającymi - np. w 1968 r. udało się wykonać zdjęcia dziwnego, unoszącego się nad lasem statku powietrznego, który co chwilę zmieniał jasność, by w końcu wznieść się wysoko w powietrze i zniknąć w chmurach. Do dnia dzisiejszego pojawiło się mnóstwo relacji na temat spotkań z obiektami przybierającymi rozmaite kształty.

Niejednokrotnie widziano tam świetliste punkty, których pojawienie łączyło się ze zwiększeniem poziomu radioaktywności. Nie brakuje też dziwnych śladów odciśniętych w ziemi albo śniegu. Z opowiadań osób, które przebywały w Hoia Baciu wynika, że w różnych, zupełnie nieoczekiwanych sytuacjach dostrzec tam można zarysy twarzy. U ludzi chodzących po lesie często pojawiają się dolegliwości takie jak bóle głowy czy zaczerwienia skóry.
Trójkąt Bermudzki

Trójkąt Bermudzki

W tej niebezpiecznej strefie, której zasięg oddziaływania obejmuje obszar od Puerto Rico poprzez Bermudy po Miami, wielokrotnie dochodziło do wypadków, które po dziś dzień pozostają niewyjaśnione. Wiele osób spogląda na Trójkąt Bermudzki w kategoriach legendy, ale nie brakuje też takich, które uważają, że w regionie tym oddziałują siły, których źródło jest nieznane. Zwykło się mówić o czynnikach o charakterze paranormalnym bądź też inspirowanych przez siły pochodzące z obcych cywilizacji. O ile z uśmiechem można pochodzić do tego typu założeń, to już incydentom, które miały tam miejsce zaprzeczyć się nie da.

Nie brakuje też badaczy, którzy w sposób racjonalny próbują wyjaśnić tajemnicę Trójkąta. Ich zdaniem, za liczne wypadki w tej strefie należy obwiniać: kiepskie warunki pogodowe, które są tam niemal codziennością oraz wady urządzeń nawigacyjnych.

Dwa lata temu głośno było o badaniachrosyjskich naukowców, którzy stwierdzili, że udało im się wyjaśnić zagadkę Trójkąta Bermudzkiego. Specjaliści z syberyjskiego oddziału Rosyjskiej Akademii Nauk, pracujący pod nadzorem prof. Anatolija Nesterowa stwierdzili wówczas, że kluczem do wyjaśnienia zagadki Trójkąta miałaby być wysoka aktywność tektoniczna tego regionu. Gdy dochodzi do przesunięć i pęknięć skorupy ziemskiej, spod dna morskiego wydobywają się pod wielkim ciśnieniem ogromne ilości gazu ziemnego. Natrafiający na taki wybuch statek czy samolot traci równowagę i tonie. Dzieje się tak w wyniku dużych zmian gęstości wody i wypełnionych metanem chmur, które powstają w efekcie uwolnienia gazów podpowierzchniowych. Jak wiadomo już od lat 80-tych XX wieku (Amerykanie przeprowadzali wówczas liczne odwierty dna Atlantyku w rejonie Trójkąta), pod powierzchnią oceanu znajdują się wielkie pokłady gazu.
Las Pokaini

Las Pokaini

Naukowcy, choć bardzo by chcieli, nie potrafią wyjaśnić tego, co dzieje się w jednym z łotewskich lasów. W położonym nieopodal stolicy kraju miejscu dochodzi do rzeczy, które wymykają się próbom racjonalnego wytłumaczenia. Mowa o lesie Pokaini, w którym wciąż dochodzi do pogodowych anomalii; urządzenia odmawiają w nim posłuszeństwa; a odwiedzający go chorzy wracają do zdrowia.

W Pokaini dochodzi do wielu fenomenów meteorologicznych. Niezależnie od sytuacji pogodowej w tej części Łotwy, w lesie zawsze panuje cudowna aura. Okoliczni mieszkańcy twierdzą, że nawet kiedy pada deszcz albo śnieg, w Pokaini i tak zawsze jest pięknie. Jedna z największych niewiadomych w lesie wiąże się ze znajdującymi się w nim głazami i skałami. To właśnie im przypisywane są nadnaturalne i uzdrawiające właściwości. Większość z nich jest ciepła w dotyku. Odwiedzający las turyści twierdzą, że są dwie kategorie kamieni. Część z nich przywraca zdrowie i sprawia, że ustępują choroby stawów czy osteochondroza. Jest też grupa kamieni niebezpiecznych, a obcowanie z nimi może zakończyć się śmiercią.

W lesie znajduje się także tzw. "dolina dusz". O tym, jak bardzo niesamowitym jest ona miejscem przekonali się ci, którzy wykonywali w niej zdjęcia. Na fotografiach można bowiem dostrzec świetliste kule, których nie da się wypatrzyć "gołym okiem".
Strefa ciszy w Meksyku

Strefa ciszy w Meksyku

Strefa ciszy w Meksyku, to tajemniczy obszar znajdujący się na północy kraju, pomiędzy stanami Durango, Chihuahua i Coahuila. W granicach strefy ciszy zachodzi zjawisko zaniku fal radiowych. Spowodowane jest ono intensywnym oddziaływaniem pól magnetycznych. Po raz pierwszy zanotowano je w latach 30-tych ubiegłego wieku, kiedy przelatujący nad tym terytorium meksykański pilot utracił łączność radiową. Posłuszeństwa odmówił też jego kompas.

11 lipca 1970 r. w strefie ciszy spadła rakieta wystrzelona przez Siły Powietrzne Stanów Zjednoczonych. Amerykanie utracili kontrolę nad obiektem, który niespodziewanie wszedł w meksykańską strefę powietrzną. Rakieta przenosiła elementy radioaktywne.

Osoby zajmujące się badaniem zjawisk paranormalnych zwracają uwagę na osobliwości, jakie można tam napotkać w naturze. U zwierząt oraz wśród roślinności odnotowywane są mutacje niespotykane nigdzie indziej. Ponadto właśnie tam rejestrowane są znaczące opady meteorytów. W przypadku jednego z takich obiektów ze strefy stwierdzono, że złożony był z najstarszej materii, jaką do tej pory analizowano.